Dlaczego widok pary tenisówek wywołał u mnie łzy
Patrzyłem, jak moi biegający przyjaciele wstają o świcie, aby w sobotę ukończyć długie biegi. Słuchałam ich opowieści o bólach i cierpieniach. Zacząłem widzieć plakaty maratonu w całym mieście – w metrze, w parku i wszędzie pomiędzy. Odepchnąłem na bok wspomnienia ekscytującego początku wyścigu, bolesnego środka i triumfalnego końca. Nie zależało mi na medalu. To, że w tym roku nie przebiegnę maratonu, nie ma znaczenia, powtarzałam sobie. A potem pojawiły się buty. Jako biegający pisarz często otrzymuję pocztą śmieszne paczki (benzyna! skarpetki!),…

Dlaczego widok pary tenisówek wywołał u mnie łzy
Patrzyłem, jak moi biegający przyjaciele wstają o świcie, aby w sobotę ukończyć długie biegi. Słuchałam ich opowieści o bólach i cierpieniach. Zacząłem widzieć plakaty maratonu w całym mieście – w metrze, w parku i wszędzie pomiędzy. Odepchnąłem na bok wspomnienia ekscytującego początku wyścigu, bolesnego środka i triumfalnego końca. Nie zależało mi na medalu.
To, że w tym roku nie przebiegnę maratonu, nie ma znaczenia, powtarzałam sobie.
A potem pojawiły się buty.
Jako pisarz biegający często otrzymuję pocztą śmieszne paczki (gazowe! skarpetki!), ale kiedy otworzyłem pudełko i znalazłem nową parę Brooks Adrenaline GTS, chciało mi się płakać. Nie dlatego, że były o rozmiar za małe, ale dlatego, że w wydaniu „Szara Dama” wydrukowano nazwy dzielnic i dzielnic Nowego Jorku. Zostały stworzone specjalnie na maraton nowojorski, wyścig, w którym brałem udział i na który musiałem czekać cały rok. Więc tak, może trochę płakałem.
Trening do maratonu trwa zazwyczaj co najmniej 16 tygodni, czyli wystarczająco dużo, aby spowodować kontuzję nawet najbardziej ostrożnego biegacza. Dziesięć tygodni po treningu przebiegłem – powinienem raczej powiedzieć, że ścigałem się – 10-kilometrowy wyścig przez dzielnicę Bronksu. Rano przed wyścigiem obudziłem się wypoczęty i ze świeżymi nogami. Zasadniczo najlepiej się czułem jako biegacz od miesięcy. Może w jakiś sposób wiedziałem, że to będzie mój ostatni duży bieg na jakiś czas, ponieważ po zdobyciu dużego PR zaczęła mnie boleć śródstopie. Potem zacząłem kuleć. Dwa dni później poszłam do ortopedy, który kazał mi brać Aleve i unikać go przez tydzień.
Ale ta tajemnicza kontuzja stopy uniemożliwiła mi bieganie przez cały miesiąc, podczas wszystkich tygodni, w których mój harmonogram treningowy był szczytowy. Moja gęś była ugotowana i wiedziałem o tym, ale nadal nie zaakceptowałem prawdy… dopóki nie zobaczyłem tych butów. Nie ma mowy, żebyś przebiegł maraton, powiedziałaby jedna strona mojego mózgu. Chyba, że naprawdę chcesz sobie zrobić krzywdę. A wtedy diabeł na moim ramieniu powiedział: „Nadal możesz to zrobić!”
Tak naprawdę było tylko jedno wyjście z tego bałaganu.
Moping wydawał mi się fantastycznym sposobem na spędzenie reszty treningu. Więc spróbowałem. Wytrzymałem trzy dni.
Potem zacząłem myśleć o pozytywnych aspektach (tak, są pozytywne aspekty) kontuzji. Nagle zyskałem dużo więcej czasu. Mniej mnie bolało i nie odczuwałem ciągłego głodu. Mój umysł miał przestrzeń, aby pomyśleć o różnych rzeczach, które dotychczas ignorowałem: Może powinienem zrobić trening siłowy! Może kibicowanie znajomym będzie świetną zabawą! Może na wiosnę uda mi się wystartować w kolejnym wyścigu!
Dobra wiadomość? Dokładnie tak powinni myśleć kontuzjowani biegacze, mówi Chris Heuisler, wszechstronny guru biegania i konsjerż National RunWESTIN w Westin Hotels & Resorts. Zadzwoniłem do niego i poprosiłem o radę, jak sobie poradzić z dotkliwą porażką – i czy kiedykolwiek dał radę. Chociaż Nowy Jork to „maraton na czerwonym dywanie” – mówi – „prawie wyrządzasz sobie krzywdę, biegając tylko w Nowym Jorku. Do wyboru są setki innych wyścigów”.
Jego następna rada? Pokonaj swoją dumę. „Użalanie się nad sobą to ostatnia rzecz, jakiej chcesz” – mówi Heuisler. „Gorąco zachęcam osobę, aby nadal brała udział w wolontariacie, przynosiła wodę i żele oraz dawała przykład. Kontuzjowany biegacz lepiej niż większość ludzi wie, czego potrzebują biegacze”.
Podkreślił również, że większość ludzi spożywa całą kalorie, jakie mogą znaleźć podczas treningu maratonu, a często są niedostatecznie wypoczęci z powodu porannych biegów. Teraz, kiedy doznałem kontuzji, mogę spróbować poprawić wszystko, co zawodzi w bieganiu. Oznacza to zdrowe odżywianie się i więcej snu – a także zapisanie się na siłownię. Pójście do pobliskiej siłowni i poproszenie o członkostwo wydawało mi się ostatecznością; prawdziwa porażka. Ale dwa tygodnie później widzę, że to uczucie wynika z nieznajomości. Mój nawyk biegania był stały i uspokajający. Kiedy już zapisałam w kalendarzu kilka grupowych zajęć fitness (i zorientowałam się, gdzie są szatnie), uświadomiłam sobie, że siłownia nie musi być onieśmielająca. Tak naprawdę mogłoby to być kolejne narzędzie, dzięki któremu stanę się lepszym biegaczem. (W końcu skuteczny trening siłowy i trening przekrojowy to ogromne czynniki, dzięki którym biegacz staje się szybszy i silniejszy.)
Mimo to po kilku tygodniach jazdy na rowerze i zajęć na siłowni „Tupy i mięśnie brzucha” ciągle myślałem: Oczywiście, że nadal mogę biegać. To by bolało, ale czy bycie „prawdziwym biegaczem” nie jest częścią przetrwania wyścigu?
O nie. Heuisler właściwie wyleczył tę myśl jednym pytaniem: co robią elity? „Nigdy nie usłyszysz, jak elitarny biegacz pojawia się na wyścigu z czymś nie tak” – mówi. Niektórzy uważają, że ściganie się z kontuzją to oznaka honoru, ale „to oznaka głupoty” – mówi, upewniając się, że rozumie impuls i upór – ludzie trenują i płacą ogromne sumy pieniędzy, aby brać udział w tych wyścigach. Ale na koniec mówi: „Spójrz na szerszą perspektywę. Chodzi o długowieczność”.
Więc może w tym roku nie pobiegnę w maratonie nowojorskim, ale będę biegać przez całe życie? Mogę się tego doczekać.