Jak pokonałem presję społeczną, aby schudnąć przed ślubem

Transparenz: Redaktionell erstellt und geprüft.
Veröffentlicht am

„Wypuść to” – powiedziałam krawcowej, wskazując szwy materiału spływające po moich biodrach i udach. „Wypuść to wszystko”. Moja suknia ślubna, suknia w kształcie trąbki, w kolorze kości słoniowej, bez ramiączek i z dekoltem w kształcie serca, wyglądała pięknie na mojej wysportowanej sylwetce mierzącej 170 cm – pod warunkiem, że stałam nieruchomo i płytko oddychałam. Próbowałem opaść na pobliskie siedzenie, ale okazało się, że nie mogę poruszać biodrami. Zsunęłam się niezdarnie z gładkiego skórzanego fotela na podłogę maleńkiego studia i zaczęłam panikować, że minęło już ponad miesiąc...

„Lass es raus“, sagte ich der Näherin und deutete auf die Stoffnähte, die an meinen Hüften und Oberschenkeln entlangliefen. “Lass das alles raus.” Mein Hochzeitskleid, ein elfenbeinfarbenes, trägerloses Trompetenkleid mit herzförmigem Ausschnitt, sah auf meiner 1,60 m großen, athletischen Figur wunderschön aus – solange ich absolut still dastand und flach atmete. Ich versuchte, mich auf einen Sitz in der Nähe zu senken, nur um festzustellen, dass ich mich nicht in den Hüften bewegen konnte. Ich rutschte unbeholfen von dem glatten Ledersessel auf den Boden des winzigen Studios und begann in Panik zu geraten, dass ich gerade mehr als einen Monat …
„Wypuść to” – powiedziałam krawcowej, wskazując szwy materiału spływające po moich biodrach i udach. „Wypuść to wszystko”. Moja suknia ślubna, suknia w kształcie trąbki, w kolorze kości słoniowej, bez ramiączek i z dekoltem w kształcie serca, wyglądała pięknie na mojej wysportowanej sylwetce mierzącej 170 cm – pod warunkiem, że stałam nieruchomo i płytko oddychałam. Próbowałem opaść na pobliskie siedzenie, ale okazało się, że nie mogę poruszać biodrami. Zsunęłam się niezdarnie z gładkiego skórzanego fotela na podłogę maleńkiego studia i zaczęłam panikować, że minęło już ponad miesiąc...

Jak pokonałem presję społeczną, aby schudnąć przed ślubem

„Wypuść to” – powiedziałam krawcowej, wskazując szwy materiału spływające po moich biodrach i udach. „Wypuść to wszystko”.

Moja suknia ślubna, suknia w kształcie trąbki, w kolorze kości słoniowej, bez ramiączek i z dekoltem w kształcie serca, wyglądała pięknie na mojej wysportowanej sylwetce mierzącej 170 cm – pod warunkiem, że stałam nieruchomo i płytko oddychałam. Próbowałem opaść na pobliskie siedzenie, ale okazało się, że nie mogę poruszać biodrami. Zsunęłam się niezdarnie z gładkiego skórzanego fotela na podłogę maleńkiego studia i wpadłam w panikę, że właśnie spędziłam ponad miesiąc rozdzierając sukienkę, w której nie mogłam nawet usiąść. Na plecach zaczynają gromadzić się kropelki potu.

Miałem dość.

Dopóki nie zaczęłam planować ślubu, w końcu myślałam, że czuję się w 100% komfortowo ze swoim ciałem. Sporą część dwudziestego roku życia spędziłem na leczeniu zaburzeń odżywiania, które nękały mnie w szkole średniej i na studiach. Jednak kiedy miałam 30 lat, byłam powierniczką, do której dzwoniłeś, gdy potrzebowałaś podnoszącej na duchu pogawędki na temat całkowicie normalnego przyrostu masy ciała w ciąży i przypomnienia, że ​​kultura snapbacków to kompletna bzdura. Byłem osobą, do której się zwracałeś, gdy chciałeś wypowiedzieć się na temat szerzenia się kultury dietetycznej. Zasadniczo byłam dziewczyną pozytywnie nastawioną do ciała.

Nagle strona Eksploruj na moim koncie [Instagram] stała się niekończącym się zwojem narzeczonych poddanych Photoshopowi, zachęcających mnie do wybielenia zębów lub „przyciemnienia” ramion.

Ale kiedy zaręczyłam się w 2021 roku, zostałam zbombardowana e-mailami z tematami zawstydzającymi ciało, które można by pomyśleć, że zostały wyrwane z okładki magazynu z 2010 roku. Pomyśl o wyrażeniach takich jak: „Twój przewodnik krok po kroku, jak wyglądać nieskazitelnie w tym ważnym dniu”, „Czy musisz schudnąć przed sezonem ślubnym?” „Dołącz już dziś do naszego obozu dla nowożeńców!” oraz „Narzeczone ujawniają swoje najlepsze wskazówki dotyczące odchudzania”.

Presja społeczna, aby schudnąć przed dniem ślubu, nie tylko zalała moją skrzynkę odbiorczą; #bridalbeauty również znalazło się na szczycie mojego algorytmu na Instagramie, gdy szukałam fryzjerów i wizażystek w pobliżu naszego miejsca ślubu. Nagle strona eksploracji mojego konta zamieniła się w niekończący się zwój przerobionych w Photoshopie narzeczonych zachęcających mnie do wybielenia zębów lub „przyciemnienia” ramion.

Przesadny nacisk na wygląd fizyczny, a zwłaszcza utratę wagi, był również odczuwalny offline. Podczas mojej pierwszej wizyty ślubnej służąca zapięła mnie bez ramiączek i wepchnęła delikatną skórę pod pachami wystającą z sukni z powrotem w stanik. „Musisz pamiętać, że przyjęcie weselne od razu po założeniu sukienki wygładzi ci plecy” – powiedziała mi służąca. Widząc zszokowany wyraz mojej twarzy, szybko dodała: „Mam na myśli dodatkową skórę.

Podczas kolejnej wizyty w sklepie z sukienkami znalazłam rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach typu spaghetti, która mi się spodobała. Kiedy stałam na podium przed przyjęciem weselnym i moją mamą, strażnik pochwalił kształt mojego tyłka i wąską talię, ale nawet „dobre” komentarze sprawiły, że poczułam się nieswojo. „Tutaj będzie świetnie wyglądać” – stwierdziły różne obsługujące, ciągnąc za stanik i wskazując na obszar tuż pod moim tyłkiem. „Powinieneś podkreślić talię, dodając w tym miejscu jakiś szczegół” – dodali. „Możesz mieć wszytą wyściółkę, aby podkreślić obszar klatki piersiowej”. Niezależnie od tego, czy słowa, które wypowiedzieli, miały być pochlebne, czy pomocne, jedyne, co usłyszałam, to: „Musisz podkreślić to, co społeczeństwo uważa za „ładne”, i znaleźć sposób, aby poprawić resztę”. Pomysł, że musisz drastycznie zmienić sposób, w jaki wyglądasz przez jeden dzień w swoim życiu, sugeruje, że wyglądałbyś lepiej tylko, gdyby było was mniej – że to, jak wyglądasz teraz, nie jest wystarczająco dobre.

Przez większą część mojego zaangażowania moje ciało wysyłało sygnały ostrzegawcze. Chociaż rekonwalescencja trwała ponad dekadę, presja, by wskoczyć na modę „wyrzucić na wesele”, wywołała moją wieloletnią walkę z zaburzeniami odżywiania. Czasami rejestrowałem kalorie, które spożyłem w ciągu dnia, i w myślach obliczałem, jak długo będę musiał ćwiczyć, aby je spalić. Wkradła się znajoma potrzeba pomijania posiłków, podobnie jak przymus krytykowania każdego aspektu mojego wyglądu. Często musiałam tłumić wewnętrzny głos, który mówił mi, że muszę stać się szczuplejszą, pozbawioną zmarszczek, bezwłosą wersją samej siebie, z większymi piersiami, aby wyglądać jak najlepiej w najszczęśliwszym dniu mojego życia.

Lexi Weber Hochzeit

Zdjęcia: Brittany Lauren / Miejsce: Lighthouse Cove Event Center, Dewey Beach, Delaware

Prawda jest jednak taka, że ​​nie starałam się w dniu ślubu być najpiękniejszą wersją siebie – przynajmniej w społecznej definicji. Tak naprawdę za każdym razem, gdy ktoś mi mówił, że na swoim ślubie niewątpliwie będę najpiękniejszą sobą, myślę o zdjęciu, które mój ówczesny narzeczony zrobił kilka lat temu. Był późny letni wieczór, zaraz po kąpieli w oceanie. Moja twarz była wolna od makijażu i muśnięta słońcem, a moje naturalnie falowane włosy były nieczesane i dzikie – dokładne przeciwieństwo ekstremalnych standardów urody, których oczekuje się od narzeczonych. A mimo to wyglądam na zadowoloną, szczęśliwą i piękną. Całkowicie poznaję siebie na tym zdjęciu.

Nauczyłam się, że najlepszym sposobem na walkę z presją społeczną, by wyglądać „dobrze” jako panna młoda, jest sprawdzenie tej wersji mnie, która wie lepiej, niż wierzyć w nierealistyczne standardy piękna.

W miarę jak dni do ślubu stawały się coraz krótsze, przymykałam oczy na te żenujące e-maile i blokowałam toksyczne komentarze na temat mojego ciała. Zamiast tego szukałam beztroskiej, promiennej wersji siebie, która wie, że jej wartość nie jest powiązana z jej wyglądem fizycznym i skupia się na tym, co sprawia, że ​​czuję się najlepiej emocjonalnie, psychicznie i fizycznie. Nauczyłam się, że najlepszym sposobem na walkę z presją społeczną, by wyglądać „dobrze” jako panna młoda, jest sprawdzenie tej wersji mnie, która wie lepiej, niż wierzyć w nierealistyczne standardy piękna.

Kiedy poszłam odebrać suknię ślubną, przymierzyłam ją ostatni raz. Dzięki nowym zmianom materiał na biodrach stał się luźniejszy, a zamek błyskawiczny łatwo się zapinał – nawet gdy normalnie oddychałem. Zrobiłem kilka długich kroków i ponownie ćwiczyłem siedzenie, tym razem lekko zginając biodra. W sięgającym do podłogi lustrze przede mną widziałem tę samą kobietę, którą poznałem po trzydziestce – wojowniczkę, która przestała głodować i karać się. Kobieta, którą widziałem, była tą częścią mnie, która akceptuje i kocha siebie taką, jaka jest, niezależnie od liczby na skali.

Quellen: